Milena i Wojciech – Relacja ze ślubu w ich pierwszą rocznicę

Tagi: , , , ,

Relacja ze ślubu Mileny i Wojciecha!

Wesele z duszą. Tak nazwałam tą uroczystość, gdy zgłosił się do Nas pewien portal, aby opisać naszą najciekawszą ostatnio realizację. Dlaczego właśnie ta realizacja? W pierwszej chwili pomyślałam, że zapewne redaktorom chodzi o wesele za granicą wśród egzotycznych plaż czy w luksusowym hotelu. Jednak postanowiłam spróbować i opisać realizację, która była mi w tym momencie najbliższa sercu. Dlaczego z duszą?

Ale od początku…

Milenę i Wojtka poznałam 1,5 roku przed weselem. W zasadzie, to usłyszałam przez telefon, gdyż na co dzień mieszkali za granicą.  Jeden telefon, rozmowa na skype i zaczęliśmy współpracę. Nigdy nie zapytałam, dlaczego Ja, dlaczego MK Wedding i skąd dość szybkie zaufanie. Początkowo wszystkie rozmowy, ustalenia odbywały się przez e-maila. Gdy tylko Para Młoda przyjechała do Polski umówiliśmy się na spotkanie, w Pałacu w Grąbkowie. Na to miejsce trafiliśmy, dzięki naszej kochanej Parze Młodej. Gdy pierwszy raz rozmawialiśmy od razu powiedzieli, że właśnie tam chcą mieć wesele. A gdy pojechaliśmy tam wspólnie po raz pierwszy już wiedziałam dlaczego.

Pałac w Grąbkowie.

Jest to miejsce gdzie czuć ducha czasu, ducha miejsca, ducha pasji  i miłości właścicieli do tego miejsca. Sam Pałac pochodzi z okolic XIX w. Zamieszkiwały go  szlacheckie rody. Znajdują się w nim różne sale, gdzie każda z nich ma niepowtarzalny klimat. Jest też oranżeria wyłożona rafą koralową, która mnie osobiście zachwyciła najbardziej. Cały budynek zbudowany jest w myśl mody francuskiej, wokół którego znajduje się piękny ogród oraz dziedziniec. W ogrodzie ujrzymy basen, oryginalne stare drzewa, które nadają niepowtarzalny klimat. Całości uroku dodają dodatki, zdobione huśtawki, hamak, świeczniki rozstawione po ogrodzie, girlandy na drzewach. To wszystko dzięki Pani Karolinie, która nie tylko jest właścicielem obiektu ale także architektem, malarką, dekoratorem.

Przygotowania…

Zaczęliśmy ponad roczne przygotowania. Wszystko powoli, miesiąc za miesiącem organizowaliśmy tak aby wpasować się w klimat i miejsce Pałacu, ale jednocześnie aby było to wesele na miarę obecnych czasów. Były to czasami drobne elementy np. standardową fotobudkę, która nie pasowałby do Pałacu, zastąpiliśmy polaroidami oraz gadżetami z tamtych lat.  Oprócz, muzyki granej przez Dj było także dużo muzyki na żywo. Reczital grany prze zespół taty Panny Młodej oraz występ znanego w świecie pianisty porwały ludzi do tańca i zabawy i stworzyły niepowtarzalny klimat uroczystości.

Do Grąbkowa przyjechaliśmy dzień przed weselem. Zajęliśmy się ułożeniem winietek, rozłożeniem księgi gości oraz aranżacją tzw. galerii ze zdjęciami Pary Młodej. Galeria bo tak też nazywała się jedna z sal w Pałacu, służyła właśnie za miejsce, gdzie goście nie tylko mogli zrobić sobie zdjęcia i wpisać się na pamiątkę Parze Młodej ale także podziwiać ich fotografie z okresu narzeczeństwa. Prace zakończyły się późnym wieczorem. Lubię ten czas przed weselem, gdzie  jestem już na sali, jest Para Młoda, często ich rodziny czy znajomi. Dzięki temu mogę wszystkich bliżej poznać a oni mnie. Mamy wtedy lepszy kontakt w dniu wesela.

I nadszedł ten wielki dzień!

Od rana trwały przygotowania. Dekoracje zaczęły pojawiać się na stołach i salach, Pałac zyskiwał uroczysty klimat. Bariści serwowali pyszną kawę, która umilała czas przygotowań. Pani Kasia dbała o fryzury Pary Młodej jak i gości. Pani Ewa natomiast o makijaż. Goście zaczęli zjeżdżać się do Pałacu.

Przygotowania trwały w najlepsze i wszytko szło zgodnie ze scenariuszem. O godz 14.30 wraz z Parą Młodą udaliśmy się do kościoła. Ceremonia ślubna, była wzruszająca i ujmująca. Ja lekko zaczęłam stresować się pogodą, gdyż nadciągnęły ciemne chmury i ulice stały się mokre. Pobiegłam przygotować parasole dla Pary Młodej i błagałam, żeby się nie rozpadało. Bo co z sesją Pary Młodej w Parku, co z życzeniami na ogrodzie i tortem także zaplanowanym w Grąbkowskim ogrodzie. Moje prośby zostały wysłuchane, deszcz omijał Grąbkowo jak tylko mógł aż do czasu zakończenia wszystkich zaplanowanych atrakcji na zewnątrz, ufff.

Wesele!

Po uroczystości wraz z gośćmi udałam się na salę weselną, a Para Młoda pojechała pięknym czarnym cadilakiem, prowadzona przez grupę motocyklistów na mini sesje do pobliskiego parku. Gdy dostałam sygnał, że Para Młoda się zbliża wszyscy już oczekiwali aby ich przywitać staropolskim zwyczajem chlebem i solą. Po powitaniu przyszedł czas na pierwszy toast z lampką szampana oraz życzenia gości, jeszcze wspólne zdjęcie i można zasiąść do uroczystego obiadu.

W czasie obiadu przemowy wygłosił Tata Panny Młodej oraz Pan Młody. Był to bardzo miły moment, kiedy to goście mogli poczuć wdzięczność za przybycie na wesele. Przed nami był pierwszy taniec Pary Młodej. Oj wyszło pięknie i wzruszająco. Goście zostali zaproszeni do tańca. A ja musiałam teraz dopilnować aby tort dotarł na salę, gdyż zbliżała się godz podania. Milena i Wojtek wymarzyli sobie aby tort podany został w scenerii zimnych ogni. Mieliśmy lekkie obawy, czy nie będzie za jasno, czy pogoda dopisze i czy ostatecznie uda się zrealizować zaplanowaną scenerię. Tort dotarł na czas, pogoda znowu się do Nas uśmiechnęła, zimne ognie zostały rozdane. Podanie tortu umiliły druhny Panny Młodej, które opowiedziały o historii poznania się Mileny i Wojtka.  Było wzruszająco i zabawnie.

Po deserze przyszedł czas na odrobinę tańca, skorzystania z fotobudki, odwiedzenia barmanów. Goście wraz z Parą Młodą oddali się zabawie.  W tym czasie trwały przygotowania do reczitalu, przyjechali muzycy i rozstawiali sprzęt. Około godz 21.00 wszyscy goście zebrali się na sali kominkowej aby posłuchać reczitalu wykonanego przez zespół Taty Panny Młodej. Posłuchać… to też ale nogi ruszyły do tańca od pierwszych dźwięków muzyki. Był to wspaniały czas muzyki na żywo, przy której goście świetnie się bawili. Jakby atrakcji było mało na zakończenie reczitalu na salę wbiegli rycerze w zbrojach i Pan Młody musiał stoczyć walkę o Pannę Młodą. Oj działo się działo…

Niespodzianka.

Po mocy atrakcji, zabawie tanecznej przyszedł czas na kolejną niespodziankę dla gości. Tym razem swój występ na żywo zaprezentować miał Bartek, przyjaciel rodziny. Bartek jest pianistą. I szczerze mówiąc z początku obawiałam się tego występu (co zresztą później powiedziałam Bartkowi) bo jak jest godz. 22.00 goście bawią się w najlepsze, a teraz mamy ich wyciszyć i słuchać pięknego ale spokojnego grania pianisty? Moi Drodzy… i to była najbardziej nieuzasadniona obawa jaką przeżyłam. Występ był cudowny, ze spokojem nie miał nic wspólnego, goście i Para Młoda szaleli w tańcu, że aż ciężko było ich ściągnąć z parkietu. Bartek okazał się showmanem w swoim pianistycznym wydaniu. Osobiście dawno nie widziałam tak spektakularnego występu na żywo…

W czasie wesela moja praca wymaga ciągłego krążenia po salach, po obiekcie. Trzeba załatwić, dopilnować to i tamto i wbrew pozorom nie jestem w stanie przyglądać się wszystkim atrakcjom. Jednak występ Bartka był jedną z tych chwil, gdzie na moment się zatrzymałam, posłucham i podziwiałam.

Po cudownych występach muzyków na żywo, na gości czekał kolejny posiłek na ciepło przygotowany przez Grąbkowskich kucharzy. Była chwila na odpoczynek. Wspólnie ze świadkami przygotowywaliśmy teraz podziękowanie dla rodziców od Pary Młodej. Milena i Wojtek przygotowali prezentację z podkładem muzycznym złożoną ze zdjęć z dzieciństwa i okresu narzeczeństwa. Osobiście jest to moja ulubiona forma podziękowania dla rodziców, która zawsze wykorzystywana jest także na weselach w mojej rodzinie. Jest ona wzruszająca, napawa refleksją, dumą i radością. Pomimo, że była to chwila niespodzianki dla rodziców to nie obyło się także bez niespodzianki dla Pary Młodej. Swoje życzenia poprzez telebim wygłosił dla Pary Młodej sam Leszek Możdżer. Milena i Wojtek nie kryli swojego zaskoczenia.

Oczepiny.

Po wzruszającym podziękowaniu, uronieniu łezki przyszedł czas na szybką zmianę emocji, gdyż rozpoczęły się oczepiny. Zabawy, konkursy, śmiechu co nie miara. Najzabawniejszy okazał się konkurs taneczny z maskami znanych osób. Jaś Fasola, Donald Trump, Margaret Thatcher. Kto z Was miał takich gości na weselu i to w tanecznym wydaniu?;)

Wesele trwało w najlepsze do białego rana. Moja praca natomiast dobiegała końca. To był pracowity, ale cudowny dzień i wieczór. Usłyszeć od właścicieli Pałacu, że było to najpiękniejsze wesele, które kiedykolwiek się tu odbyło oraz od Pary Młodej, że dla nich również było to najcudowniejsze wesele, to coś co po długich i nie zawsze łatwych przygotowaniach wedding planner marzy, żeby usłyszeć.

To jak z tą duszą i dlaczego?

Klimatyczne miejsce, szczere uczucie bijącej miłości między Mileną i Wojtkiem, kochające się rodziny i wspaniali przyjaciele, momenty śmieszne i wzruszające, występy na żywo i mnóstwo emocji czego chcieć więcej dla radości duszy i poczucia spełnienia.

 

Zdjęcia: Babinek Fotograficy www.avedon.pl

Miejsce: Pałac Grąbkowo https://www.facebook.com/palacgrabkowo/

Makijaż: Vis-Art Ewa Sakowicz https://www.facebook.com/ewasakowiczwizaz/

Dekoracja:  Karolina Maria Gołębiewska  https://www.facebook.com/Flora.de.Grumbkow

Dj: Dj What’s up

Wypełnij nasz ślubny formularz
i otrzymaj specjalny rabat

Jeśli pragniecie poznać specjalnie przygotowaną dla Was ofertę, prosimy uzupełnić poniższy formularz zgłoszeniowy. Uzupełnienie formularza jest niezobowiązujące, a w razie skorzystania z naszej oferty otrzymacie specjalny rabat na całość usług!