Sandra i Paweł to Para, która uwielbia opowiadać historię. Historię swojego życia, własnych przeżyć, dla nich najmniejsza rzecz jest historią, która nabiera znaczenia i jest powodem do opowieści przy rodzinnym stole. Są romantykami i pod tym względem dobrali się idealnie. Dlaczego o tym wspominam? Bo tym razem to życie napisało historię za nich. Kiedy rok temu uczestniczyliśmy wspólnie w ich ślubie cywilnym, wiedzieliśmy, mieliśmy nadzieję, że z czasem będziemy świadkami ślubu także kościelnego i pięknego wesela. I tak się stało. Ślub i wesele zaplanowane były na 25.04.2020 r. Sala zarezerwowana, Dj załatwniony, fotograf, dekoracje. Zaproszenia wysłane, goście zaproszeni. Wszystko ustalone. Wspólnie czekaliśmy na ten wielki dzień.
Nagle przyszła informacja o pandemii. I co teraz ? Chaos, który powstał na świecie, w Polsce, strach o zdrowie i rodzinę. To były pierwsze myśli, kolejne to co ze ślubem? Tak długo na niego czekaliśmy i teraz w jednym momencie mamy zrezygnować? Początkowo Sandra i Paweł, byli zdezorientowani czy w ogóle będzie można wziąć ślub, czy to bezpieczne. Z każdym dniem śledziliśmy informację. Jedno było pewne, wiedzieliśmy, że daty nie zmienią. Od początku mówili mi, że tak długo czekali na ten dzień, że są zdecydowani mimo wszelkich przeciwności.
Jeszcze na kilka dni przed ślubem, niemal pewne było, że na ślubie będzie mogło być zaledwie 5 osób. Tak też zaplanowaliśmy uroczystość, Para Młoda, świadkowe i fotograf. Myślę, że nie była to dla Nich w sercu łatwa sytuacja, w końcu nie mogło być ani rodziców ani rodzeństwa czy najbliższych przyjaciół. Jednak los uśmiechnął się na kilka dni przed, gdzie ogłoszono iż w kościołach może przebywać więcej osób w zależności od powierzchni świątyni. Pierwsze co zrobili Młodzi to przenieśli uroczystość do większego kościoła, tak aby mogła wejść najbliższa rodzina. Dzięki temu i Ja mogłam uczestniczyć z czego się ogromnie ucieszyłam.
Nadszedł dzień ślubu. Dzwoniąc rano do Pary Młodej usłyszałam, że są spokojni, że się nie stresują i przygotowują na godz 16.00. Makijaż zamiast makijażystki wykonała siostra, z fryzurą też trzeba było sobie poradzić. Kościół przystrojony, biały dywan na wejście dodał całości pięknej dekoracji. Wszyscy uczestnicy stali w maseczkach. Czy kiedyś bym pomyślała, że przyjdzie mi uczestniczyć i organizować ślub w maseczkach ? Myślę, że nie.
Msza rozpoczęła się od uroczystego wejścia Pary Młodej. Był to wzruszający moment. Kameralna uroczystość miała swój niepowtarzalny urok. Przysięga małżeńska była zwieńczeniem oczekiwań Pary Młodej jako sakramentalnego małżeństwa. Myślę, że w ich sercach tego dnia zrodziła się radość zarówno z zawarcia małżeństwa jak i z tego, że nie byli tego dnia sami a w gronie najbliższych.
Co z weselem? Czekamy… aż będzie bezpiecznie. Odbędzie się najprawdopodobniej w przyszłym roku. W rocznicę ślubu, z uroczystym odnowieniem przysięgi. Osobiście nie mogę się doczekać i niezmiernie cieszę się, że kolejny raz będę współpracowała z Sandrą i Pawłem. Jak to mówią do 3 razy sztuka.
Na koniec dawka pięknych zdjęć wykonanych przez bardzo sympatycznych fotografów z Fotolovers. http://fotolovers.pl/